To wyzwanie w SP. Prowadzimy cos w rodzaju pamietnika. W kazda sobote ukazuje sie temat i robimy wpis, technika, materialy itd dowolne.
W pierwszym temacie musielismy siegnac pamiecia baaaardzo daleko, w kazdym badz razie moje pierwsze wspomnienia siegaja wieku 2,5 lat. Tu opisalam 2, na 3 nie ma miejsca, a wiec zrobie to tutaj.
Kiedy bylam malutka, zanim urodzil sie moj braciszek mieszkalam u cioci w W-wie. Opisalam tu jedna scenke ktora pamietam z pobytu W-wie, ta druga miala miejsce w Poznaniu.
A wiec bedac w W-wie, krotko przed powrotem do domu, zaprowadzila mnie ciocia do kolezanki u ktorej zebraly sie dzieci i czekalismy na Mikolaja. Nawet widze sie dokladnie siedzaca na jakims tapczanie, kiedy zadzwonil dzwonek, poderwalam sie jak strzala za pania ktora miala otworzyc drzwi Mikolajowi, pierwszy raz mialam go zobaczyc i kiedy drzwi sie otworzyly stal w nich.........DIABEL. Prawdziwy, kudlaty, u nog mial kule na lancuchach. Doznalam szoku, slysze jeszcze do dzis jak te kule po schodach robia bum, bum. Potem przyszedl Mikolaj, ale juz mnie nie interesowal. Szok uszkodzil, jakis nerw, od tego czasu tylko na krotko rozstawalam sie z okularami.
Tutaj juz pol roku po tym diabelskim zdarzeniu.
Drugim tematem pamietnikowym jest imie jakie nosimy.
Jolanta to bylo w latach 50-tych zadko spotykane imie. W calej szkole bylam jedyna z tym imieniem, wogole to spotkalam tylko wtedy jedna Jolante. Nie lubilam tego imienia. Dopiero jako dorosla kobieta przyzwyczailam sie i juz wcale sie nie wstydzac, mowie ze mam na imie Jolanta. Ale i tak bardziej podoba mi sie Jolanda.
Fioleczki lubie, Jolanta to z greckiego fiolek, ale nie naleza akurat do moich ulubionych kwiatow.
To tyle o mnie jak na poczatek, ciag dalszy nastapi.
Pozdrawiam serdecznie.