czwartek, 20 maja 2010

Coś z dzieciństwa - wyzwanie w scrapujących Polkach 20/31


Dzisiejszym tematem w scrapijacych Polkach  jest dziecinstwo. Cos z dziecinstwa. Moje dziecinstwo, moje szczesliwe dziecinstwo to szkola, tak uwielbialam szkole, to moj najlepszy okres zycia. Lata szkolne. No smiejcie sie. Taka jest prawda.
Oprocz szkoly uwielbialam podroze. Od najmlodszych lat jezdzilam.Najpierw z kinem objazdowym z ktorym zabieral mnie moj Tato, juz od czasow kiedy bylam malutka, mama tez byla z nami oczywiscie. Pozniej podroze autokarem po calej Polsce. Moj Tato byl kierowca autobusu, najpierw na dalekich trasach, potem wycieczkowym. Wszedzie bylam, wszedzie gdzie docieral autobus.Mam mase wspomnien, tak, z tamtych czasow wiele pamietam.
Jeszcze jednym szczesliwym momentem mojego dziecinstwa byly pobyty w Warszawie u mojej cioci.Od najmlodszych lat. Juz majac 2 latka bylam u niej dluzszy czas. Pozniej kiedy chodzilam do szkoly to kazde wakacje, nie zawsze cale ale przynajmniej miesiac.
A wiec zrobilam malutki skrawek wspomnien.

Materiały, które należy wykorzystać podczas tworzenia pracy:


- zszywki,

- coś niebieskiego,

- guma i/lub plastik i/lub metal,

- tusz i/lub farbę.
 
Niebieskie jest tlo, zszywki w naroznikach, plastikowe sa kwiatuszki i stempelek z tuszem.
 
Zdjecie z lodem bambino, mialam 7 lat, bylismy na spacerze, najedlismy sie moreli i wrocili do domu. Ciocia mieszkala wtedy na ul Nowolipki, numer tez pamietam, 11a, no wiec wrocilismy do domu, a ja mialam jeszcze ochote na morele. No wiec ciocia dala mi 5 zl na pol kg. Juz po drodze mysle sobie ze 250gr w zupelnosci mi wystarczy, kupie sobie jeszcze loda za 2 zl i.... i obejrze Warszawe z 31 pietra. To akurat 50 gr. Mozecie sobie wyobrazic co sie u cioci dzialo?, nie wiem juz jak to jest daleko od tej ulicy do Palacu Kultury, ale mi to zajelo troche czasu, lacznie z ogladaniem W-wy. Nie pamietam co sie dzialo, wiem ze wrocilam do cioci cala i zdrowa.
Mam wiele bardzo, bardzo milych Warszawskich wspomnien, a lody Casaty na Starym Miescie!!!!!!!! nigdy i nigdzie juz nie jadlam lepszych. Warszawska Hala Mirowska, albo Koszyki, jak ja tam lubilam chodzic!!!!!, ZOO, okoliczne laski, nawet cmentarze ogladalam, choc przyznaje nie wiem dlaczego, ale bywalam na Powazkach, ach poprostu wszedzie. Jak zadne z mojego rodzenstwa, mam gruby album zdjec z dziecinstwa.
Tak, moje szczesliwe dziecinstwo to przedewszystkim pobyty u Cioci w W-wie. Juz bardzo dawno temu umarla.
 
 

2 komentarze:

  1. świetnie te ciepłe wspomnienia ujęłaś w swojej pracy :) ja też mam sporo zdjęć z dzieciństwa, lubię oglądać i przypominać sobie "beztroskie" czasy ;) takie piękne wspomnienia warto pielęgnować, a tworzenie czegoś na taki temat to świetna okazja do powrotu do tamtych lat choćby na chwilę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj też miałam piękne dzieciństwo.Mam mnóstwo miłych wspomnień.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za ciepłe myśli i miłe słowa